środa, 25 lipca 2012

17. New York, New York!

Do szkoły miałam na 8 więc obudziłam się o 6:30. Wstałam leniwie, rozciągając się  przy tym i ruszyłam do szafy po coś do ubrania. Wybrałam fioletową bluzę z Adidasa zakładaną przez głowę, do tego czarne spodnie i białe buty za kostkę także z Adidasa. Z takim zestawem udałam się do łazienki, aby go ubrać i się pomalować. Następnie poszłam do pokoju zabrać telefon i włożyć książki do torebki, która też była z Adidasa. Później udałam się na dół. Zjadłam śniadanie i o 7:20 mogłam już wychodzić, ale poszłam jeszcze umyć zęby.
Do szkoły wyszłam o 7:27. Będąc koło domu Mary, akurat wychodziła z domu więc na nią zaczekałam. Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy do szkoły.
- Jak się czujesz? – zapytała.
- A tak sobie. Wczoraj gadałam z Danielle i Eleanor, poprawiły mi humor – odpowiedziałam. – A ty?
- Tak sobie. Wczoraj dostałam list.. Od ojca.
- I co napisał?
- Chce się spotkać ze mną i mamą. Nie wiem co zrobić.
- Hm.. Może zacznij od odpisania mu na ten list. Napisz, że nie jesteś pewna. Może zrozumie.
- A jak nie?
- To nici, żeby Was zobaczył.
Uśmiechnęła się i poszłyśmy dalej. Pytała o Zayn’a, zespół i dziewczyny. Tak, powiedziałam im, że z nim chodzę. Chociaż mówili, że widzieli moje zdjęcie w gazecie. Inni w szkole nie zwracali zbytnio na to uwagi, co mnie cieszyło. Doszliśmy do szkoły i stanęłyśmy chwilkę przy szafce Mary, a później poszliśmy do mojej. Następnie udałyśmy się do sali lekcyjnej na matematykę, z panem Braians’em. W klasie spotkałyśmy Matt’a i Lucie. Przywitałyśmy się z nimi i usiadłyśmy na swoich miejscach.
Lekcje były okropnie nudne i strasznie powoli mijały. Za to lunch był miły. Zajęcia były do 3:05, ale urwałam się z ostatniej lekcji, jaką był wf. Wróciłam do domu, zrobiłam i zjadłam obiad, następnie odrobiłam lekcje. Później wykąpałam się i weszłam na skype’a, aby pogadać z Zayn’em. Rozmawialiśmy około 30 minut, bo chłopcy musieli jechać na wywiad.
* * *
Te dwa tygodnie minęły dość szybko. Dni szkolne spędzałam z przyjaciółmi z klasy. W weekendy spotykałam się z Dan i El albo z Mary, Lucie oraz Matt’em. Z Zayn’em staraliśmy się rozmawiać codziennie. Strasznie się za sobą stęskniliśmy.
Dniem wylotu był czwartek. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Bagaże zapakowane, transport na lotnisko, bilet. Leciałam o 11:30. Na lotnisko pojechałam z Eleanor. Pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Wsiadłam do samolotu i czekałam, aż wystartuje. Do Nowego Jorku z Londynu leci się około 6-7 godzin.
Połowę lotu przespałam, a drugą połowę poświęciłam przeglądaniu stron internetowych, słuchaniu muzyki i czytaniu jakiejś książki. Dolecieliśmy z piętnastominutowym opóźnieniem. Na lotnisko miał przyjechać po mnie nie kto inny, jak Zayn, ale zdziwiłam się gdy zobaczyłam czekającego na mnie Louis’a.
- Looooooooouis! – krzyknęłam z radości.
- Julka! – on także krzyknął, podbiegł do mnie i przytuliliśmy się.
Lou wziął moje dwie walizki, a ja torbę podręczną. Ruszyliśmy w stronę wyjścia i taksówek.
- Hm.. Tak się zastanawiam, gdzie jest Zayn?
- Nie mogę Ci dokładnie powiedzieć. Po prostu nie mógł przyjechać, bo miał jakieś sprawy do załatwienia czy tam spotkanie – zaczął kręcić, czułam to.
- Lou, powiedz prawdę.
- Ale to jest prawda, naprawdę.
Głośno westchnęłam i wsiadłam do żółtej taksówki, do której po chwili wsiadł Louis. Przez całą drogę do hotelu, która trwała około 30 minut, nie odezwaliśmy się do siebie. Weszliśmy tylnym wejściem, aby fanki nas nie rozszarpały. Lou zaprowadził mnie do pokoju 792, po drodze pokazując gdzie mieszka reszta.
Naprzeciwko mnie pokój miał Lou, po mojej lewej Liam, a po prawej Zayn. Obok Louis’a po mojej prawej stronie pokój miał Harry, a po lewej Niall.
Od razu po wejściu postawiłam bagaże i rzuciłam się na wielkie łóżko. Postanowiłam się odświeżyć. Otworzyłam jedną z walizek i wyciągnęłam z niej szare rurki, luźną białą koszulkę w ciemnoczerwone paski, do tego czarne trampki. Prysznic zajął mi około 20 minut. Ubrałam czystą bieliznę, ciuchy i ułożyłam włosy oraz pomalowałam się.
Zgłodniałam więc udałam się do hotelowej restauracji. Było mało ludzi, chociaż na tamten czas było po 4 po południu. Usiadłam przy niedużym stoliku, a już po chwili składałam zamówienie. Wybrałam kawę oraz omlety. Po około 15 minutach skończyłam posiłek.
Ponownie udałam się do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na twitter’a. Akurat Liam robił twitcam’a więc zabrałam się za oglądanie. Po paru minutach pojawił się tam Niall, później chwilowo Harry, słyszałam też głos Lou i był także Zayn ze swoim „VAS HAPPENIN?!” Zaczęli coś o mnie gadać, co mnie kompletnie nie interesowało. Sprawdziłam facebook’a i wyłączyłam laptopa.
Poszłam do łazienki, aby związać włosy w luźnego koka. Wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku i włączyłam jakiś film. Powoli zaczęłam usypiać, ale usłyszałam stukanie do drzwi. Nie chciało mi się już wstawać więc krzyknęłam głośne „Proszę!” i uniosłam się do pozycji siedzącej. W drzwiach pojawił się Malik i reszta One Direction.
- Cześć – powiedziałam cicho, zaspanym głosem i runęłam na łóżko.
To był zły pomysł, aby kłaść się, bo po chwili leżałam z całym 1D.
- Złazić mi stąd, ale to już! – krzyknęłam.
- Niee! – odpowiedzieli równo.
- To miło, że dopiero teraz sobie o mnie przypomnieliście – odpowiedziałam smutna i zła.
Nie wiedzieli, co powiedzieć. Wstali z mojego łóżka i zrobili smutne miny.
- Przepraszam Was, ale wyjdźcie. Nie mam ochoty dzisiaj z nikim gadać. Pierwsze Zayn obiecuje odebrać mnie z lotniska, później coś mu wypada. Lou zbytnio dobrze nie umie go kryć, a reszta nawet nie raczy do mnie przyjść i przywitać się – powiedziałam oschle. – Nie to, żeby coś, ale płacicie za mój pobyt tutaj, to chociaż mogliście się przyjść przywitać, to przecież nic wielkiego.
Zdziwili się tym, co powiedziałam i powoli kierowali się do wyjścia. Nie chciałam być niemiła, ale tak jakoś ogarnął mnie nagły gniew. Zayn przecież wiedział, że mam przyjechać, to nawet nie raczył wcześniej przyjść i się przywitać. Nigdy się tak nie zachowywałam w stosunku do moich znajomych. Powróciłam do oglądania filmu i zasnęłam.
* * *
Obudziłam się około 9:15. Zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, pomalowałam się. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w czarne spodnie, jasny T-Shirt i białe trampki. Po paru minutach udałam się do restauracji, na śniadanie.
Wchodząc od razu zauważyłam chłopaków wraz z Paul’em. Gdy tylko mnie zobaczyli to zawołali mnie do ich stolika. Przywitałam się z nimi i usiadłam.
- Chłopcy.. Bardzo Was przepraszam za wczoraj.
- Spoko – zaśmiali się.
- Nie gniewacie się na mnie?
- No pewnie, że nie! – powiedział Louis.
- To fajnie. Zayn? Możemy później pogadać?
- Oczywiście – odpowiedział.
Zjedliśmy śniadanie w ciągu 20 minut przy tym cały czas się śmiejąc. Następnie udałam się z Zayn’em do jego pokoju. Miał lekki bałagan, ale pokazał ruchem ręki, abym usiadła na łóżku.
- No, to o czym chciałaś porozmawiać? – zapytał siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem.
- Dlaczego po mnie wczoraj nie przyjechałeś i Louis Cię trochę słabo krył? – zapytałam spoglądając w jego oczy, ale unikał mojego wzroku.
- Ym.. No bo, ten tego..
- No, co?
- Bo.. bo.. – jąkał się. – Byłem na spotkaniu.
- To ja wiem, ale z kim?
- Byłem na spotkaniu ze znajomym fotografem.
- Aaa.. To spoko.
- Ustalałem z nim termin sesji i odebrałem zdjęcia z innych, starszych.
Uśmiechnęłam się, a Malik mnie pocałował. Zaczęliśmy rozmawiać o ostatnich dwóch tygodniach. Po godzinie pogawędki, Zayn zaproponował spacer po Nowym Jorku. Chłopcy mieli właśnie wolne więc mogliśmy spędzić z Zayn’em trochę czasu razem. Udaliśmy się do Central Parku. Pospacerowaliśmy trochę i usiedliśmy na jednej z wolnych ławek.
- Ale za tobą tęskniłem! – powiedział.
- Ja też – odpowiedziałam. – A tak w ogóle, to kiedy wracacie do Londynu? – dodałam.  
- Hm.. Gdzieś tak pod koniec maja, około dwóch tygodni jeszcze. Gdy wyjedziesz, my jedziemy do Los Angeles, później jeszcze do Kanady, udzielić kilku wywiadów. Aaa.. I bym zapomniał.. Jutro idziesz z nami na wywiad – uśmiechnął się.
- Ale będę na widowni, albo za kulisami, tak?
- Za kulisami, ale będziesz nas widzieć, a my ciebie.
- No okej. To jeszcze trochę i wrócą moi kochani sąsiedzi – zaśmiałam się.
- No widzisz – uśmiechnął się i musnął moje usta swoimi.
- A co tam słychać u Perrie? – zapytałam od tak.
- Yyy.. Chyba wszystko dobrze. Dawno z nią nie rozmawiałem, a podobno też jest w Ameryce – odpowiedział zmieszany.
- Yhm – mruknęłam ledwo dosłyszalnie.
- Idziemy na lody? – powiedział, gdy zobaczył budkę z lodami.
- No pewnie – uśmiechnęłam się.
Wstaliśmy, Zayn złapał moją rękę i ruszyliśmy w stronę budki.
- Dzień dobry. Poproszę dwa lody – powiedział, uśmiechając się. – Jakiego chcesz?
- Czekoladowego poproszę – uśmiechnęłam się.
- To dwa czekoladowe proszę.
Zapłaciliśmy i wróciliśmy na ławkę. Rozmawialiśmy o chłopakach, Eleanor, Danielle i o naszym związku. Gdzieś koło 4 wróciliśmy do hotelu. O dziwo nie spotkaliśmy żadnych fanów i fotografów, czekających, aby tylko zrobić zdjęcie i dostać za to pieniądze. Cieszy mnie to, że nie musieliśmy przed nikim uciekać. Wchodząc do hotelu spotkaliśmy przy recepcji Liam’a i Niall’a.
- Hej! Idziecie z nami na obiad? – zapytał Niall.
- Chętnie, ale jak nam zostawisz trochę jedzenia – zaśmiałam się.
- Okej, okej. Nie masz się o co martwić.
Udaliśmy się we czwórkę do hotelowej restauracji. W środku dostrzegłam Paul’a, ale siedział sam.
- Ej, Zayn – pociągnęłam go za bejsbolówkę, aby się zatrzymał. – Paul mnie lubi czy nie? Bo nie wiem – zapytałam.
- Lubi, lubi. Nie masz się o co martwić.
- To dobrze – uśmiechnęłam się i musnęłam delikatnie jego policzek.
- Miło – zaśmiał się, po czym objął mnie w tali.
Ponownie ruszyliśmy do stolika, przy którym siedział Paul, Liam i Niall. Przywitaliśmy się z nim i usiedliśmy razem przy stoliku. Po paru minutach przyszedł Louis i Harry. Każdy zamówił to, na co miał ochotę i w ciągu 30 minut byliśmy już po obiedzie.
Wszyscy udaliśmy się do pokoi, aby się trochę odświeżyć i przebrać. Kąpiel zajęła mi jakieś 30 minut, później wybrałam zestaw do ubrania, który składał się z krótkich jeansowych spodenek, czarnej bokserki, kremowego sweterka i czarnych trampek. Powróciłam do łazienki, aby się ubrać, umalować i wysuszyć włosy. Wyszłam z mojego pokoju i udałam się do pokoju Zayn’a. Drzwi otworzył mi uśmiechnięty Liam.
- Hej – przytuliliśmy się.
-  Wchodź – zaprosił mnie do środka.
Był już Niall, Harry i oczywiście Liam. Zayn podobno był w łazience, a Lou jeszcze u siebie, rozmawiał z Eleanor.
- To co dzisiaj oglądamy? – zapytałam.
- Faceci w czerni 3! Tam podobno gra Justin Bieber! – krzyknął ucieszony Niall.
- To spoko – uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach przyszedł Zayn, jak i Lou. Wszyscy się usadziliśmy i zaczęliśmy oglądać MIB 3. 

________
Hej. :)
Dziękuje za ponad 9000 wejść, za 23 obserwujących i tyle komentarzy. :):*
Wiem, że długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu, aby coś wymyślić coś pożytecznego i ciekawego. I Przepraszam za to.
Kolejny rozdział nie wiem kiedy, za co też przepraszam. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozdrawiam, Wasza K. :* xxxx
+ http://shinybox.pl/?ref=42631e9, wchodźcie i zakładajcie Sobie konta. :) x

sobota, 14 lipca 2012

16. Stuknięte i zapłakane.

O godzinie 6:30 obudził mnie budzik w telefonie, piosenką Everything About You, 1D.  Taaak, poniedziałek, początek maja, pierwszy dzień w nowej szkole. Z niechęcią wstałam i podeszłam do szafy w celu znalezienia jakichś poczciwych ubrań. Wybrałam czarne spodnie, kremowy sweterek zakładany przez głowę, na nogi założyłam białe trampki z Converse’a, na szyje wisior z serduszkiem, do niego dobrałam podobne kolczyki i jakąś apaszko-chustę, aby pasowała do mojego zestawu.
Wybrałam dość elegancką torebkę, żeby nie wyglądała głupio przy tym co ubrałam. Do torebki wrzuciłam potrzebne książki i zeszyty, piórnik, portfel oraz plan lekcji wraz z rozpisem sal i nauczycieli. Odbyłam poranną toaletę w 20 minut, umalowałam się delikatnie i zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam płatki i usiadłam przed telewizorem. Zjadłam je w 10 minut.
Poszłam na górę wziąć jeszcze telefon, który wskazywał 7:25 i poszłam umyć zęby. O 7:31 byłam gotowa. Wychodząc zabrałam klucze z wieszaka, zamknęłam drzwi i wrzuciłam je do torebki. Szłam jakieś 10 minut więc kwadrans przed lekcjami byłam już w szkole.
Podeszłam do mojej szafki Zanieść książki. Ludzie zbytnio się na mnie nie patrzyli czyli było okej. Obok mojej szafki stała dziewczyna o coś szperała w swojej. Wrzuciłam książki i spojrzałam na plan. Pierwsza Biologia, z panią Lauren Smith.
- Hej – powiedziała do mnie dziewczyna. – Jestem Lucie, a ty? – uśmiechnęła się.
- Cześć, jestem Julia, miło mi poznać – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Co masz pierwsze? – zapytała.
- Biologię, a ty?
- Widocznie będziemy razem w klasie, bo ja też – uśmiechnęła się.
- Przynajmniej ciebie będę znała, to już jakiś plus – zaśmiałam się.
- Poznam Cię jeszcze z Matt’em, moim chłopakiem.
- Okej – strzeliłam banana. – Idziemy na lekcje?
- Spoko – kolejny raz się uśmiechnęła.
W drodze do klasy numer 29 na pierwszym piętrze, rozmawiałam z Lucie. To bardzo miła dziewczyna. Łatwo się z nią dogadać i w ogóle. W klasie byłyśmy 5 minut przed dzwonkiem. Lucie usiadła ze swoim chłopakiem, Matt’em, z którym mnie poznała. A ja usiadłam z dziewczyną o imieniu Mary. Pogadałam z nią chwilę i od razu polubiłam. Tak samo jak Lucie jest miłą dziewczyną. Zakolegowałam się z obydwiema.
Biologia minęła bardzo szybko, tak jak i pozostałe lekcje. Lunch zjadłam w towarzystwie Mary, Lucie i Matt’a. Stworzyliśmy taką małą paczkę znajomych.
Do domu wróciłam o 2:30. Od razu pobiegłam na górę, aby się przebrać w coś wygodniejszego. Założyłam komplet siwych dresów (bluzę i spodnie), czarną, luźną koszulkę i wysokie, czarne trampki. Włosy związałam w luźnego koka.
Udałam się na dół, aby coś zjeść. Zrobiłam spaghetti, żeby tata mógł sobie później odgrzać. Po przygotowanym i zjedzonym posiłku poszłam na górę i włączyłam laptopa. Patrzyłam kto jest na skype’ie. Była Ola. Od razu wyłączyłam skype’a, żeby tylko uniknąć rozmowy z nią. Sprawdziłam facebook’a oraz twitter’a. Miałam mnóstwo zaproszeń i przybyło mi followersów.
No tak. Przecież to dziewczyna sławnego Zayn’a Malik’a – pomyślałam.
Zanim się obejrzałam była 4. Zaczęłam odrabiać lekcje, z którymi zeszło mi pół godziny. Nie miałam co robić więc poszłam przed telewizor. Włączyłam jakiś film, na którym usnęłam.
Obudziło mnie stukanie do drzwi. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę wejścia, krzycząc „Już idę!”. Otworzyłam i ujrzałam piątkę chłopaków, nie był to nikt inny, jak One Direction.
- Czeeeeść! – krzyknęli równo, jakby wcześniej to ćwiczyli.
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam im tym samym. Zaprosiłam ich do środka. Poszliśmy do mojego salonu, usiedliśmy na kanapie i zaczęli się wypytywać, jak tam w szkole i w ogóle. Na wszystko im odpowiedziałam. Koło 6:20 wrócił mój tata. Przywitał się z nimi i poszedł zjeść. Gadaliśmy i wygłupialiśmy się do 9. Pożegnałam się z nimi i poszłam się wykąpać. Do łóżka położyłam się koło 10.
* * *
Drugiego dnia szkoły miałam na drugą lekcję. Wstałam o 7:40. Do ubrania wybrałam szare spodnie, ciemnoniebieską koszulkę, szaro-czarną bejsbolówkę, białe buty z Nike i na szyję nieśmiertelnik. Wybrałam dużą, poręczną torebkę z Adidasa, do której wrzuciłam wszystko, co potrzeba. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i umalowałam. Na dół zeszłam o 8. W kuchni siedział tata, pijąc kawę i czytając gazetę.
- Cześć Tato! – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, na co się uśmiechnął.
- Witaj córciu! – przywitał mnie także z uśmiechem.
Zaczęliśmy rozmawiać i w ogóle. Zrobiłam sobie śniadanie i dosiadłam się do jednej z bliższych mi osób. Około 8:35 tata zaczął się zbierać do pracy. Podobno pracował gdzieś w centrum Londynu.
- Podwieźć Cię może? Mam po drodze – oznajmił.
- Spoko, tylko wezmę torebkę.
Szybko pobiegłam na górę. Patrząc na innych ojców to mój tata jest całkiem w porządku. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby go zabrakło.
Szybko wyszliśmy, sama nie wiem dlaczego. Miałam do szkoły na 8:55, a o 8:40 już jechałam, w sumie, to okej. Dotarliśmy pod szkołę w ciągu 3 minut. Pożegnałam się z tatą i ruszyłam w stronę budynku, w którym zdobywa się wiedzę.
Idąc do mojej szafki spotkałam Mary, z którą od razu się przywitałam. Zdążyłam ją już trochę poznać. Nie miała zbyt kolorowego dzieciństwa i życia zresztą też.
Wychowywała się przy ojcu, który pił, bił jej matkę i ją. To przykre, tak traktować człowieka, nawet jeśli jest naszą rodziną. Nikogo nie powinno się tak traktować, a zwłaszcza żony i córki. To wszystko się zmieniło, od dnia w którym ojciec Mary, pobił jej mamę tak, że wylądowała w szpitalu. Sąsiedzi zadzwonili po policję i go zgarnęli. Teraz siedzi w więzieniu.
Współczuję jej, bo mam kochającą rodzinę, a ona – nie. To smutne patrzeć na kogoś takiego i nie urazić. Wiem, że cierpi, ale to kryje.
Udałyśmy się z Mary do mojej szafki, przy niej była Lucie i Matt. Przywitałyśmy się z nimi. Ja wrzuciłam książki do szafki i udaliśmy się we czwórkę na lekcję angielskiego. Tak jak poprzedniego dnia lunch zjadłam z nowymi przyjaciółmi. Kolejne lekcje minęły szybko, jak nigdy. Do domu wracałam z Mary. Mieszkała kilka domów przede mną.
W domu byłam o 3:20. Torebkę rzuciłam na wieszak, po czym poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Na stole leżała karteczka na której pisało :
„Zrób sobie coś do jedzenia. Wrócę późno, bo jadę do Brandon’a na kolację.
Całusy, Tata.”
Zrobiłam sobie zupkę chińską, bo akurat znalazłam w szafce. Zjadłam ją przed telewizorem. Później poszłam odrobić lekcje i udałam się do chłopaków. Otworzył mi zawsze uśmiechnięty Louis. Przywitaliśmy się i udaliśmy do salonu, gdzie siedziała reszta oraz Eleanor i Danielle.
- Eleanor! Danielle! – uśmiechnęłam się i rzuciłam na nie.
Wybuchły śmiechem i się do mnie przytuliły. Przywitałam się z resztą, usiadłam obok Zayn’a i Nialler’a. Kolejny dzień spędziłam z tymi szalonymi chłopakami i ich partnerkami. Są naprawdę takimi świrami jak nikt inny. Koło 10:30 poszłam do domu. W tym samym czasie Liam i Lou odwozili Dan oraz El do ich domów. Zayn odprowadził mnie pod same drzwi, obejmując mnie.
- O której jutro lecicie? – zapytałam.
- Hm.. Gdzieś tak o 3, a co?
- No bo chce się z Tobą pożegnać, ale jeśli mam się narzucać to nie – odpowiedziałam zdziwiona.
- Kochanie, tylko się z tobą drażnię – uśmiechnął się łobuzersko.
- Jak mogłeś? – udałam, że płaczę.
Zaśmiał się i mocno mnie przytulił, kochałam to.
- Jutro mam mało lekcji więc spoko. Skończę chyba o 1:10, to o 1:25 powinnam być w domu. Od razu po szkole do was przyjdę, ok? – uśmiechnęłam się.
- To super! – prawie krzyknął. – Dobrze Skarbie, ja już idę, Pa – pocałował mnie, co odwzajemniłam.
Pobiegłam szybko na górę, wzięłam piżamę oraz czystą bieliznę i poszłam do łazienki. O 11:10 leżałam już na swoim łóżku.
* * *
Obudził mnie budzik o 6:35. Do ubrania wybrałam ulubione jasne jeansy, czarną bokserkę, szary sweterek oraz czarne baleriny. Poszłam do łazienki ubrać się i umalować. Na dół zeszłam o 6:50. Zjadłam szybkie śniadanie przed telewizorem. Wyszłam do szkoły o 7:30.
Przy wejściu spotkałam Matt’a, z którym trochę pogadałam i udałam się do mojej szafki. Wzięłam to, co potrzeba i udałam się na historię. Kolejny dzień i lekcje leciały strasznie szybko. Lunch w tym samym towarzystwie, co zawsze.
Do domu wracałam sama, dlatego byłam tam już prawie po dziesięciu minutach. Otworzyłam dom i poszłam na górę trochę poprawić swój wygląd. Ponownie wyszłam z domu, o godzinie 1:30, i szybko poszłam do chłopaków.
Otworzyła mi Eleanor. Przywitałyśmy się i ja poszłam do pokoju Zayn’a, a El do Lou. Weszłam po cichu. Zapinał walizkę, która leżała na łóżku. Podeszłam cichutko do niego i przytuliłam go od tyłu, aż podskoczył ze strachu. Zaśmiałam się.
- Nie strasz mnie! – obrócił się i zaśmiał.
- A jeśli nie? – zrobiłam słodkie oczka oraz zadziorny uśmiech.  
Zaczął się śmiać, po czym delikatnie mnie pocałował. Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak męczy się z zamknięciem walizki. Gdy już skończył, odstawił ją na podłogę. W sumie leżały tam dwie duże walizki, plecak i ta, którą dołożył.
- Noo! Gotowe! – uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
Odwzajemniłam uśmiech, a on mnie przytulił.
- Będzie mi tego brakować – zrobiłam smutną minę.
- Mi też, ale to tylko miesiąc, a zresztą za dwa tygodnie się widzimy, bo przyjeżdżasz do nas jak będziemy w Nowym Jorku.
- Wiem, ale to i tak długo – zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy sobie do 2 i ruszyliśmy busem na lotnisko. Podróż zajęła około 20 minut. Weszliśmy tylnym wejściem, czy tam wejściem dla VIP-ów, żeby fani się nie zbiegli. Chłopcy oddali swoje bagaże i zaczęli się z nami żegnać. Najdłużej żegnałam się z Zayn’em, to oczywiste.
- Masz pisać i dzwonić – powiedziałam.
- Obiecuję. A ty masz mi odpisywać i nie płakać, ok? – zapytał przytulając mnie.
- Postaram się – zaśmiałam się.
Pocałowaliśmy się i powoli zaczął iść. Stanęłyśmy razem z Dan i El koło siebie, i się przytuliłyśmy.
- El, przecież wróci – zaśmiałam się.
- No wiem, ale zawsze tak mam – odpowiedziała łkając.
Zaczęłyśmy machać na pożegnanie. Nie mogłam powstrzymać łez i pozwoliłam im spłynąć po moich policzkach.
- Mi kazałaś nie płakać, a sama co robisz? – zaśmiała się Eleanor, już w lepszym stanie.
- No i dobra. Ja mówię jedno, a robię drugie. Nie muszę słuchać własnych słów.
- Eh.. Wy naprawdę jesteście szajbnięte – powiedziała Dan.
Wybuchnęłyśmy śmiechem i ruszyłyśmy do busa.  Kierowca zawiózł nas do mojego domu. Zaprosiłam dziewczyny na kawę i ploty. W domu nikogo nie było czyli, że tata był jeszcze w pracy, no bo przecież nawet 4 nie było, a on zwykle wraca po 6.
Usiadłyśmy w kuchni. Ja zrobiłam kawę i podałam ciastka, a dziewczyny gadały ze mną. Rozmawiałyśmy o chłopakach, o ich trasie, o naszych związkach, o Perrie i wakacjach w Irlandii. Dużo rzeczy się dowiedziałam o dziewczynach jak i o chłopakach oraz ich rodzeństwie i rodzicach. Opowiedziały mi o byłych dziewczynach Zayn’a i reszty 1D oraz ich samych.
Podczas gdy spotkałyśmy się z Eleanor pierwszy raz, jakimś dziwnym trafem nie dowiedziałam się, gdzie się poznali z Louis’em, i jak rozwijała się ich znajomość. Gadałyśmy gdzieś do 8:40. W międzyczasie przyszedł mój tata. Jak dziewczyny pojechały do domu, ja wykąpałam się, odrobiłam lekcje i około 10 położyłam się.


______________
 Hej! :) Fajnie w końcu dodać nowy rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale zepsuła mi się klawiatura, i muszę pisać inną do której nie jestem przyzwyczajona. Dodałabym wczoraj, ale już usypiałam na klawiaturze. ;D 
Mam nadzieję, że się podoba. Trochę przyśpieszyłam akcję, bo w jednym rozdziale są opisane 3 dni, a zawsze był jeden. To ze względu, że chce jak najszybciej doprowadzić do wyjazdu głównej bohaterki do zespołu.  
Dziękuje, za tyle wejść :) Jest ich prawie 7800! Wow! Podziwiam was! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ, JASNE?! xD 
Pozdrawiam Dziubki, Wasza K. :*
Kiss. Xx

piątek, 6 lipca 2012

15. Śniadanie.

Leżeliśmy na łóżku Zayn’a bawiąc się naszymi palcami. To było takie fajne. Ja leżałam wtulona w tors Malika, a on gładził dłonią  moje włosy, a drugą bawił się moimi palcami. Jedna z moich rąk powędrowała na klatkę piersiową chłopaka, a druga robiła dokładnie to samo, co jego. W pewnym momencie strasznie głośno ziewnęłam, co oznaczało, że chce mi się spać.
- Śpiąca, a raczej usypiająca Królewna? – zapytał.
- Na to wygląda – odparłam po chwili, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech.
- Nie opłaca Ci się już iść do domu, śpij tutaj – zachęcił mnie. – Chcesz może jakąś koszulkę? – zapytał.
- Okej. Nie chcę koszulki, tak jest spoko – uśmiechnęłam się. – Tylko możesz nas przykryć kocem.
- Jak sobie Królewna życzy – wstał, okrył mnie kocem, po czym ponownie znalazł się obok mnie. Ścisnął mnie tak mocno, że aż wydałam cichy jęk, na co mój Chłopak tylko zachichotał.
Pocałował mnie w czoło i wyszeptał do mojego ucha słodkie „Dobranoc”. Uśmiechnęłam się słodko i zasnęłam wtulona w Zayn’a.

* * *
Obudziłam się koło 4, bo usłyszałam jakieś głosy i szelesty. Pewnie reszta wracała z imprezy. Nie wiem z jakiej racji w pokoju Zayn’a znalazł się pijany Harry. Stał w drzwiach i się kołysał pod wpływem alkoholu. Zaświecił światło i ruszył w stronę łóżka, na którym znajdowałam się wraz z Zayn’em. Zaczął coś mruczeć pod nosem, ale dokładnie nie wiem co. O coś się potknął i runął na podłogę. Narobił tyle hałasu, że Zayn się obudził. Hazza głośno jęknął z bólu.
- Stary?! Co ty tu robisz w środku nocy? – głośno zapytał Zayn.
Styles zaczął coś bełkotać, ale nie rozumiałam. Malik powiedział, abym spokojnie zaczekała i wyszedł z pokoju. Hazz podszedł do łóżko i się na nim położył. Wtulił się we mnie. Jego ręka wędrowała po moim udzie. Szybko się odwróciłam i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz. Zaczął się przybliżać do moich ust.
- Harry! – wrzasnęłam, że pewnie było mnie słychać w całym domu.
- Wiem, że tego chcesz – wybełkotał mi prosto w twarz, a ja szybko zerwałam się z łóżka.

Do pokoju wbiegł Zayn razem z Louis’em. Malik podbiegł i uderzył Styles’a w twarz, a dokładniej w lewy policzek. Ten z bólu upadł na podłogę. Zayn wraz z Lou wynieśli Harry’ego z pokoju. Po chwili Malik stał już razem ze mną przytulając mnie. 

- Tak Cię za niego przepraszam, Juls – pocałował mnie w czoło.
Do pokoju wpadł Tomlinson i od razu do nas podbiegł, także mnie objął.
- Wszystko dobrze? – zapytał z troską pasiasty.
- Tak, jest okej. Dzięki za pomoc – uśmiechnęłam się do nich oraz obdarowałam obydwu buziaka w policzek.
Odwzajemnili mój uśmiech.
- Wiesz, Harry to typ kobieciarza, i prawie zawsze tak ma, gdy dużo wypije więc nie masz się o co martwić – powiedział Louis.
- Ej, Lou.. Mógłbyś się już odkleić od MOJEJ DZIEWCZYNY?! – Zayn zaakcentował te dwa słowa.
- Okej, okej. Ale ty jesteś zazdrosny – zaśmiał się Tommo.
- To co! I nie przesadzaj!

- Okej. Nie wiem jak wy, ale ja idę spać – powiedziałam. 

Położyłam się, a Zayn jeszcze chwilę rozmawiał z Louim. Gdy się już położył od razu przytulił mnie od tyłu i delikatnie zaczął muskać moją szyję. Zaczęłam się śmiać, i mówić, aby przestał, ale nie ustępował. Odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechnął się do mnie, a ja namiętnie go pocałowałam. Znowu się uśmiechnął, ja za to odwróciłam się, żeby być do niego plecami. Objął mnie, czułam, że odpływam, znowu. 

* * *

Obudziłam się koło 11. Jak na mnie byłam bardzo wypoczęta. Obok mnie słodko spał Zayn. Stwierdziłam, że nie mam co leżeć więc po cichu i delikatnie wyszłam z łóżka, później udałam się do łazienki. Odbyłam mini poranną toaletę, czyli obmyłam twarz, uczesałam włosy i ogółem przyglądałam się sobie. Później ruszyłam w kierunku kuchni. Nikogo tam nie było, podobnie jak w salonie. 

W kuchni zebrałam potrzebne składniki i zaczęłam robić ciasto na naleśniki. Po 5 minutach było już gotowe i zaczęłam smażyć tonę naleśników, dla tych głodomorów. W międzyczasie przygotowałam do nich ser, który ustawiłam na stole razem z dżemem, nutellą, bitą śmietaną i owocami.
Po chyba pół godzinie smażenia naleśników na dwóch patelniach miałam gotowe dwa talerze. Nadal nikt nie schodził więc zrobiłam sobie jeszcze kakao i zaczęłam jeść. Zjadłam chyba z sześć. Później udałam się do salonu. Pomyślałam, że zrobię im taką pobudkę jak mi oni w poniedziałek. Postanowiłam włączyć ich płytę i podgłosić tak, aby było słychać w całym domu. Zanim to zrobiłam do salonu przyszedł Liam.
- Hej! Co ty tu majstrujesz? – przywitał się z uśmiechem i zapytał.
- Cześć! – uśmiechnęłam się. – A wiesz, taką pobudkę, tak jak wy mi pierwszego poranka tutaj. Radzę Ci iść teraz zjeść, bo później może zabraknąć – znowu się uśmiechnęłam.
- Okeeeej – przeciągnął. – To idę jeść – uśmiechnął się i poszedł do kuchni.
- Smacznego Daddy! – krzyknęłam.
- Dzięki! – odkrzyknął.
Mój niecny plan, kontynuowałam. Zaczęłam podgłaszać muzykę. Coraz głośniej, głośniej i głośniej. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i czytałam jakieś czasopisma, które leżały na ławie. Uśmiech nie znikał mi z twarzy. Czekałam na reakcję ze strony 4/5 One Direction. Po około 2 minutach do salonu jak oparzony Lou.
- Co tu się dzieje?! – krzyknął, aby zagłuszyć muzykę.
Zawołałam go ruchem palca.
- Wiesz.. Taka pobudka w stylu Julki – zaśmiałam się, a Louis popatrzył na mnie z pogardą. – Nie patrz się tak! Idź na naleśniki i kakao – powiedziałam i wygoniłam go do kuchni.

Dalej przeglądałam durne gazety, zastanawiając się kto będzie następny. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Do salonu wparował Zayn, patrząc na mnie wzrokiem mordercy. Uśmiechnęłam się promiennie. 

- Cześć Kochanie! W kuchni masz śniadanie – wstałam i cmoknęłam go. Odwzajemnił uśmiech i ruszył w stronę kuchni, ja nadal czekałam na kolejnych.
Następny był Nialler, a zaraz za nim Harry. Wtedy wyłączyłam muzykę i ruszyłam z Narrym do kuchni.
- Smacznego chłopcy! – uśmiechnęłam się zabójczo.
- Dzięki – odpowiedzieli chórem.
Stałam z założonymi rękami i oczekiwałam ich reakcji. Po minach było widać, że im smakuje. – No ma się ten talent!, pomyślałam. Przynajmniej do naleśników.
- Kto robił te naleśniki?! – zapytał podejrzanie Niall.
- Em.. Ja, coś nie tak? – odpowiedziałam.
- Julka! Robisz prześwietne naleśniki! – uśmiechnął się szeroko Głodomór.
- Haha, dzięki Nialler! – uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
Reszta oczywiście skierowała wzrok na nas. I oczywiście poszli w ślady Irlandczyka i zaczęli mnie chwalić. Uśmiechnęłam się i podziękowałam.
- Harry, jak tam policzek? – zapytałam cwaniacko.
- Hm.. Boli i nie pamiętam, dlaczego – odpowiedział speszony.
Zaczęłam się śmiać, Zayn i Lou wiedzieli dlaczego.
- Dlaczego się śmiejesz? – zapytał Hazza.
- No wiesz.. Bo wiem dlaczego Cię boli i kto Cię w niego uderzył.
- Kto?! – zapytał Styles.
- Zayn – uśmiechnęłam się.
- Co?! Jak?! Dlaczego?! Mój przyjaciel?! – zaczął na niego patrzyć złowrogo.
- Tak, Zayn. A dlatego, że zacząłeś się do mnie dobierać i obmacywać – powiedziałam już bez uśmiechu.
Popatrzyłam na każdego, widać, że się zdziwili zachowaniem Harry’ego. Nie dziwię im się.
- Ile wypiłem? – zapytał Harry.

- Wystarczająco dużo, aby przystawiać się do mojej dziewczyny! – warknął Zayn. 

- Spokój! Nie ma się co kłócić o byle co! – powiedział Liam. 

- Liam ma rację. Siłą tego nie rozwiążecie. Co się stało, się nie odstanie. Proponuję, aby Harry przeprosił i obiecał, że to się więcej nie powtórzy, okej? – oznajmiłam.
- Przepraszam – powiedział smutny Harry.
- Spoko – uśmiechnęłam się.
- Taaa.. – westchnął Zayn.
- To się więcej nie powtórzy! – krzyknął Loczek.
- No mam nadzieję – lekko uśmiechnął się Malik.
- I można bez bicia się – też się uśmiechnęłam.
Chłopcy zaczęli się śmiać razem ze mną. Podziękowali za tak pyszne śniadanie i poszli przymulać przed telewizorem. Ja postanowiłam, że po nich posprzątam. Zaczęłam zbierać talerze, a później kubki. Z racji tego, że Ci Debile mają zepsutą zmywarkę, musiałam wszystko pozmywać ręcznie. I tak byłam do tego przyzwyczajona.
Napuściłam wody do zlewu, później dodałam płynu i zaczekałam, aż zlew się napełni. Wsadziłam wszystko to, co musiałam umyć i zaczęłam zmywać. Nagle poczułam jak koś objął mnie w talii. Szybkim ruchem obróciłam się w stronę tego osobnika. Na rękach miałam pełno piany. Gdy zobaczyłam, że to Zayn, piana z moich dłoni wylądowała na jego włosach, czole, nosie i policzkach oraz trochę na jego czarnej podkoszulce w serek. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Malik włożył ręce do zlewu i nabrał trochę piany, która wylądowała na moich włosach. Moje ręce powędrowały na jego szyję, a on znowu objął mnie w pasie. Nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać. Po chwili nasze usta złączyły się w delikatnym, aczkolwiek namiętnym pocałunku.
- Okej. Starczy Ci tych czułości z rana i południa. Przecież samo się nie pozmywa – powiedziałam w końcu.
- Oj tam.. Ale przecież nikt Cię do tego nie zmusza – uśmiechnął się łobuzersko.
- Wiem, a kto inny by to za was zrobił?
- Eee..
- No właśnie – zaśmiałam się. – A teraz zmykaj do chłopaków czy gdzie tam chcesz – nakazałam mu, na co tylko się uśmiechnął.
- Okej, ale poproszę całusa – zażądał stanowczo.
Uśmiechnęłam się i delikatnie cmoknęłam jego policzek.
- I to tyle?
- Tak, na więcej sobie nie zasłużyłeś, a teraz wypad, bo więcej nie będzie.
Pokiwał głową i opuścił kuchnię.

* * *
Wchodząc do domu wraz Zayn’em uśmiechnęłam się mimowolnie, bo usłyszałam jakieś śmiechy z salonu. Był tam tata, wraz z jakimś panem.
- Dzień dobry – powiedziałam równo z Zayn’em.
- O witajcie dzieci! – mój tata się uśmiechnął.
- Dzień dobry – powiedział mężczyzna.
- Julka, Zayn. To Brandon, mój kolega z pracy.
- Miło poznać – uśmiechnęłam się.
- Również – Brandon odwzajemnił uśmiech.
- To my tato, pójdziemy na górę, dobrze?
- Okej, to bawcie się dobrze – uśmiechnął się.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy na górę, do mojego małego Królestwa. Zayn usadowił się na moim łóżku, a ja szukałam czegoś do ubrania. Wybrałam krótkie spodenki z ćwiekami, do tego koszulę w kratę, czarne conversy, kolczyki i wisiorek z serduszkiem, który dostałam na urodziny. Zabrałam także czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Krótki prysznic, później szybki make-up, ubranie się i wysuszenie włosów. Po 35 minutach byłam już gotowa. Poszłam do pokoju, położyłam się koło Zayn’a i gadaliśmy do samego wieczora. Gdzieś koło 9 pożegnaliśmy się, Zayn poszedł do domu, a ja spać. 

 _____________________

Cześć, Kochane! ;* 

Znowu długo nie dodawałam, za co kolejny raz bardzo przepraszam! :* 
Postaram się to nadrobić jakimś dłuższym rozdziałem. ;) Dziękuje za tyle wyświetleń, jesteście niesamowite! :)) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Jak zawsze Pozdrawiam, Wasza K. :*

Kiss. xx