Co by wam tu napisać.. Wesołych, Radosnych, Szczęśliwych, Pogodnych i Miłych świąt spędzonych w rodzinnym gronie. Smacznego jajka, mokrego lejka, chociaż nie wiadomo jak to w tym roku wypadnie, bo wszędzie śnieg. Ale cóż poradzić z taką pogodą. Przede wszystkim życzę wam spełnienia marzeń i szczęścia. Wystarczy tylko uwierzyć w siebie ! ;) i pamiętajcie, NEVER SAY NEVER! <3
i teraz przechodzę do informacji :
od kiedy znowu zaczęłam pisać, zauważyłam, że jest coraz mniej komentarzy. Dlaczego? Dlatego, że zawiesiłam bloga, bo nie miałam na niego żadnych pomysłów? Zawiesiłam go, bo miałam blokadę twórczą. A teraz wszystko wróciło do normy i dalej pisze. Aktualnie zaczęłam 31 o ilę się nie mylę rozdział, i nie mam na razie ochoty pisać epilogu, bo mam jeszcze wiele pomysłów na to opowiadanie. Nie chce zakończyć losów Julii i Zayn'a w cukierkowym świecie dobroci, bo jeszcze wiele się pewnie u nich pokomplikuje.
Myślę, żeby jakoś coś wszystko przyśpieszyć i koło 35 rozdziału zakończyć, bo nie widzę w tym żadnego sensu. Przecież jakby każdy kto przeczyta napisał głupie " :) " to by znaczyło, że jakoś to mu przypadło do gustu; że przeczytał. Może i nawet tego nikt nie przeczyta, ale po prostu musiałam się jakoś wyładować. No bo ja się staram, pisze te głupie rozdziały, które czasami tracą jakikolwiek sens Ale robię to bo chcę się z wami podzielić moją wyobraźnią i czasami przemyśleniami na dany temat. Jeśli dalej tak będzie to nie widzę innej opcji jak przedwczesne skończenie bloga, albo nawet jego usunięcie. Na chwilę obecną mam 33 obserwatorów, a komentarzy pod ostatnim rozdziałem 2, więc co się oszukujemy. Moje opowiadanie jest do dupy. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ ! DOBRANOC !
+ postaram się uzupełnić Libster Awards i to o Bloggerze.
sobota, 30 marca 2013
sobota, 23 marca 2013
23. Stop asking yourself why.
Zaproponowaliśmy Liam’owi, aby poszedł z nami na wycieczkę. Po
jego zgodzie pożegnaliśmy się z nim i poszliśmy do mnie. Posiedzieliśmy trochę
na twitterze, a później poszliśmy do chłopaków. Niall i Harry dołączyli się do
nas, a Lou pojechał do jakiegoś radia, a później miał jechać na zakupy. Zebraliśmy się i ruszyliśmy na dół. Jeden
ochroniarz pojechał z nami i z resztą prowadził auto.
Wysiedliśmy przed
Empire State Building. Ruszyliśmy na samą górę. Trochę
musieliśmy czekać, ale w sumie to i tak dobrze się bawiłam. Następnie
pojechaliśmy do restauracji na obiad, gdzie śmialiśmy się z byle czego. Około 5
udaliśmy się zobaczyć Statuę Wolności. Spotkaliśmy kilku fanów, którzy zrobili
sobie zdjęcia z chłopakami i dostali autografy. Zrobiliśmy sobie pamiątkową
fotografię, ale także i kilka głupich zdjęć.
Po Statule Wolności wróciliśmy do hotelu i postanowiliśmy pojechać
na jakąś imprezę. Każdy udał się do swojego pokoju, a ja jeszcze miałam pójść
do Louis’a, zapytać czy jedzie z nami. Chłopcy stwierdzili, że się nie wyrobią.
Ach, te kobiety… Ciekawe co oni mają takiego do roboty, że nie zdążą.
Gdy weszłam do pokoju Tomlinson’a leżał na kanapie z laptopem i
oglądał telewizje. Porozmawiałam z nim około 10 minut. Żalił się, że pokłócił
się z Eleonor, więc postanowił, że pójdzie z nami.
Wyszłam od niego z pokoju i szybko pobiegłam do siebie. Podbiegłam
do szafy wybierając w co się ubiorę. Poszłam do łazienki, aby się wykąpać i
wysuszyć włosy oraz umalować. Kąpiel zajęła mi 15 minut. Wysuszone włosy
upięłam w niedbałego koka, a makijaż zrobiłam trochę mocniejszy. Poszłam do
sypialni po ciuchy, które były na łóżku. Wybrałam czarne spodnie,jasnoniebieską koszulę, bransoletki w podobnym kolorze, zegarek, naszyjnik zkluczem, kolczyki oraz okulary, do tego beżowe buty na słupku oraz czarną,niedużą torebkę. Około 8:30 byłam gotowa. Popsikałam się jeszcze perfumami i
mogłam wychodzić. Miałam otwierać drzwi a tu ktoś zapukał. Odskoczyłam od nich
i po chwili je otworzyłam. Stał tam wystrojony Niall i Harry.
- Cześć! Ale się wystroiliście! – zaśmiałam się.
- Bardzo ładnie wyglądasz – powiedział Niall.
- Dziękuje – odpowiedziałam, przytulając go.
- Ja też chce przytuliska – zaprotestował Harry.
- A zasłużyłeś?
- No oczywiście, że tak.
- No dobra, chodź.
Przytuliłam chłopaka i zaprosiłam ich do środka. Rozmawialiśmy
około 10 minut. Później przyszedł Lou wraz z Li. O około 9 przyszedł Zayn.
Wszyscy wyglądali bardzo ładnie. Malik na powitanie pocałował mnie w policzek.
Pogadaliśmy chwilę, a później udaliśmy się na dół do taksówek. Ja z Zayn’em i Lou pojechaliśmy jedną a
Hazz, Li i Niall drugą. Po około 30 minutach byliśmy pod jakimś klubem, którego
nazwy nie zobaczyłam. Nie był on tani. Można by rzec, że dla vipów. Paru
reporterów robiło zdjęcia, ale chłopcy nie zwracali na to uwagi. Ja się za to
przejmowałam. Niektórzy mnie nie lubili, więc wolałam nie dawać im tej
satysfakcji.
Zayn objął mnie w pasie i ruszyliśmy do wejścia. Mieliśmy
zamówioną loże w osobnej, cichszej sali, co mnie bardzo zadowoliło. Zamówiliśmy
drinki i ogólnie alkohol. Siedziałam obejmowana przez Zayn’a, obok Harry’ego.
Oczywiście Styles na każdej imprezie musi wypić bardzo dużo. Louis siedział
przybity, ale nikt za bardzo nie zwracał na to uwagi, oprócz mnie. Tylko ja
przejmowałam się stanem Lou i tym, że jest smutny oraz zagubiony w tej całej
kłótni z Eleanor. Kocha ją, ale ona nie wiem dlaczego złości się na niego bez
powodu.
Eh… dziewczyny. Kto je zrozumie? Hahaha… Sama jestem dziewczyną,
ale staram się być normalna, a nie jak niektóre mi znane. Nie lubię się
wyróżniać z tłumu, a to że od czasu do czasu latają za mną paparazzi, to mnie
wkurza. Przecież nie jestem żadną gwiazdą, ani kimś kto powinien poświęcać ich
uwagę. Dziewczyna Zayn’a Malik’a. To chyba jego prywatna sprawa, prawda? Co za
ludzie.
Ostatnio często zastanawiam się nad sensem swojego życia. Bo tak:
człowiek rodzi się, później męczy się przez całe życie, a na koniec umiera. I
jaki w tym sens? Każdy rodzi się, a jego rodzina się z tego powodu cieszy, a
gdy ten umiera to płaczemy, dlaczego? Przecież ta osoba chyba by nie chciała,
aby ktoś z jej powodu płakał. Ja tak samo bym nie chciała, ale każdy zachowuje
się inaczej w stosunku do śmierci. Dziwnie jest tak po prostu pogodzić się z
odejściem bliskiej osoby. Nie da się tak normalnie. Dla każdego w pewnym sensie
jest to jakieś doświadczenie, ból i przeżycie.
A przechodząc do imprezy to Niall i Liam poszli na parkiet, a
Harry i Zayn pili. Ja rozmawiałam z Tomlinson’em. Bardzo przejmował się ta
kłótnią z El. Było mi go tak szkoda. Strasznie się zmienił.
- Louis, nie przejmuj się, będzie dobrze, pogodzicie się.
Zobaczysz.
- Tak myślisz? – zapytał z przebłyskiem nadziei.
- Ja to wiem, Boo Bear! Będziesz się zamartwiał o dziewczynę,
która obraziła się o byle co?! Ogarnij się Tommo!
- Julka, dzięki wielkie! Poprawiłaś mi humor. Jesteś najlepsza –
przytulił mnie.
- No i dobra! Przynajmniej ona się mną interesuje; moimi
problemami i tym, co czuję! – prawie wykrzyczał, wściekły. – A z resztą… Idę
stąd!
- Lou! Czekaj! – krzyknęłam.
- Zostaw mnie! – warknął.
Pozwoliłam mu odejść. Wiem, jak się czuje i chcę, aby pobył sam.
Widząc, że poszedł do baru byłam spokojniejsza, że został w klubie, a nie
włóczył się po Nowym Jorku.
- Co mu odbiło? – zapytał Harry.
- Tacy z was kumple, a nawet nie wiecie, że się z Elką pokłócił!
Pogratulować! – powiedziałam zła.
- Ale o co się pokłócili? – zapytał Zayn.
- Nie wiem… Nawet Lou nie wie – wzruszyłam ramionami.
Harry westchnął. Zayn zaczął powoli wstawać.
- Idę z nim pogadać.
- Nie, czekaj! Ja pójdę – powiedział Harry.
- No dobra.
Malik z powrotem usiadł, a Harry ruszył w stronę baru. Było mi
szkoda Louis’a, bo El obraziła się o nic. Nie rozumiem tego. A może obraziła
się za to, że był na imprezie? Ale przecież się nie upił.
- Ty się nie będziesz tak obrażać bez powodu, tak? – zapytał.
- No nie wiem, nie wiem.
- Ej no! Babe… - pocałował mnie w policzek.
- Myślisz, że tym mnie przekonasz? Haha… - zaśmiałam się.
Chłopak zaczął całować mnie po szyi, następnie jeden policzek,
później drugi, czoło, nos, aż w końcu doszedł do ust. Usiadłam na jego
kolanach, zarzuciłam ręce na szyję ukochanego i zatopiłam nas w pocałunku. Był
pełen uczuć, a także bardzo namiętny. Przygryzłam delikatnie jego wargę, na co
się uśmiechnął. Oderwałam się bardzo powoli od chłopaka i szepnęłam na ucho :
„Wystarczy Ci, kotku”, po czym wtuliłam głowę pomiędzy jego szyję, a ramię,
zaciągając się zapachem ukochanych perfum Zayn’a. Malik zamruczał mi do ucha.
Zachichotałam.
- Kocie, kocie… - wyszeptał.
- Słucham gwiazdko? – zaśmiałam się.
- Kocham Cię.
- Aww… Słodkie.
- A odpowiedź?
- Ja Cię bardziej.
Chłopak kolejny raz się uśmiechnął i pocałował we włosy.
Siedzieliśmy tak 10 minut, co jakiś czas rozmawiając.
- Gołąbeczki! – krzyknął Niall.
- Czego farbowany? – zaśmiał się Malik.
- A nie ma ich przy barze? – zapytałam.
- Hm… A no, są – zaśmiał się.
- Ty to kiedyś zginiesz – zaśmiał się Liam, stojący obok niego.
- Z tym to się zgodzę – zawtórowałam Payne’owi.
- Wszyscy na mnie! To nie fair! – powiedział Blondynek, udając że
płacze.
- No, Niallerku! Nie smuć się – zaczęłam ze śmiechem. – Siadajcie
sobie.
- Harry poszedł pogadać z Lou, bo Eleanor się obraziła o
niewiadomo co.
- Eh… Dobrze, że nie mam dziewczyny – powiedział Niall.
Rozmawialiśmy o głupotach około dwudziestu minut, później
przyszedł Larry, a my z Zayn’em poszliśmy na parkiet. Akurat leciała jedna z
wolniejszych piosenek. Ręce Malik’a powędrowały na moją talię, a moje na jego
ramiona i szyję.
- Wiesz, że Cię kocham? – zapytał.
- Nie – zaśmiałam się.
- Wydaje mi się, że wiesz.
- Ależ skądże.
- Juli… Jesteś taka słodka.
- Wiem, ty też.
- Dziękuje, za wszystko.
- Kocham Cię – powiedziałam i wtuliłam się w jego koszulkę.
W odpowiedzi Zayn pocałował mnie w policzek. Tańczyliśmy tak przez
może pół godziny? Nie wiem dokładnie. Później poszliśmy do stolika, gdzie
siedziało 4/5 1D. Liam i Niall byli nawet trzeźwi, ale Harry i Louis to szkoda
gadać. Tak… Styles miał rozmawiać z Tomlinson’em.
W klubie. Przy barze. Wiadomo czym to się kończy. Byli kompletnie pijani. Nie
wiem jak można się tak upić w godzinę. Ale to przecież One Direction. Mogą
sobie co chcą. Tja… No dobra, koniec rozmyślań o tych debilach.
Wracając do imprezy : Lou przytulał się do Niall’a, sądząc, że Horan
to Hannah Montana, a Harry śpiewał piosenki Bieber’a. to było przekomiczne.
Wypiłam kilka drinków, ale mogę powiedzieć, że byłam trzeźwa. Zayn też dużo nie
wypił. Chociaż na tej imprezie było normalnie. Poniekąd. Zayn poszedł do
łazienki, a ja zostałam z Liam’em i rozmawialiśmy o nim i o Danielle.
- I jak? Lepiej? Mówiłeś jej, że zależy Ci na niej?
- Tak, już trochę lepiej. Mówiłem, mówiłem jej wiele rzeczy. Że ją
kocham, i że jest najważniejszą osobą w moim życiu.
- A co Dani na to?
- Mówiła, że bardzo mnie kocha i chce, abym już wrócił, ale
jeszcze nie mogę, a szkoda. Tak bardzo chciałbym ją już zobaczyć – posmutniał.
- Wytrzymasz Li! Dasz radę! Przecież tyle razy już to
przechodziliście, więc to chyba nic trudnego, tak?
- No chyba tak, ale wiesz… To jest dla nas trudne. A jeszcze Dani
jest taka wrażliwa – zasmucił się.
- Tylko mi się tu nie rozpłacz, Payne! – zaśmiałam się.
- Okej, okej – uśmiechnął się delikatnie.
- I o to chodzi!
Posłał mi promienny uśmiech i napił się coli, która stała na stoliku.
Zayn właśnie wracał, a ja sprawdzałam godzinę. Była prawie północ.
Stwierdziliśmy, że pora już wracać do hotelu, bo nie ma co siedzieć z tymi
pijakami w klubie. Siłą wyprowadziliśmy Larry’ego z klubu i złapaliśmy
taksówkę. Li pojechał z nimi, a Niall z nami. Horan opowiadał różne głupie
historie, a my wybuchaliśmy śmiechem co chwilę. Taksówkarz patrzył na nas jak
na debili, ale nic sobie z tego nie robiliśmy.
Po około pół godzinie byliśmy w hotelu. Pomogliśmy Liam’owi z
pijakami. Pogadaliśmy jeszcze chwilę z Niall’em i poszliśmy do mojego pokoju.
Przebrałam się szybko w spodenki i szeroką koszulkę, tworzące moją piżamę.
Zmyłam makijaż, odbyłam wieczorną toaletę i w przeciągu chwili znalazłam się na
łóżku, obok Malik’a, który leżał w samych bokserkach lekko okryty kołdrą.
Uśmiechnęłam się do niego i położyłam na łóżko. Ułożyłam głowę na jego torsie,
chłopak objął mnie ramieniem i złożył na moim czole delikatny pocałunek.
Uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam się w stronę Zayn’a. Złożyłam
na jego ustach bardzo delikatny pocałunek. Chłopak wpił się w moje usta,
przekręcając tak, że leżałam pod nim. Nasze języki toczyły ze sobą zawziętą
walkę. Moje ręce powędrowały na plecy i kark Malik’a, jego dłoń znalazła się na
moim podbródku, a druga pod plecami. Zayn oderwał się od moich ust i zaczął
całować moją szyję, poczynając od miejsca za uchem.
- Kocham sposób, w jaki mnie całujesz – wyszeptał i przygryzł
płatek mojego ucha.
- A ja kocham Ciebie – wtuliłam twarz w jego włosy.
Objęłam rękami jego szyję i mocno przytuliłam do siebie. Chłopak
pogłaskał mnie po włosach. Ułożyliśmy się tak jak na początku i bawiliśmy się
swoimi dłońmi. Zayn był taki szczęśliwy.
- Wiesz co? – spytał nagle.
- Hm?
- Jesteś najlepszą rzeczą, którą spotkałem w życiu. Nie! Czekaj!
Nie rzeczą! Nie jesteś rzeczą! Jesteś najlepszą osobą, którą spotkałem w życiu.
Jesteś piękna, miła, kochana i rozumiesz mnie jak mało kto inny. Po prostu
szleję za tobą jak wariat i kocham Cię najmocniej na świecie. Zobaczysz,
jeszcze kiedyś zostaniesz moją żoną! Będziemy mieć syna i córkę. Chłopczyk
będzie starszy, aby mógł się opiekować siostrą. Albo będziemy mieć dwóch synów
i jedną córeczkę. To będą słodkie dzieci – rozmarzył się chłopak.
- Zayn… Wiesz, że ja nie mam jeszcze osiemnastu lat? Uspokój się z
tymi dziećmi, na razie jesteśmy za młodzi. Ale wiesz, że Cię kocham. Chce mieć
dzieci i możliwe, że z tobą, ale przecież jesteśmy ze sobą około dwóch
miesięcy.
- Wiem kotku – szepnął – ale tak bardzo Cię kocham i dlatego. Nie
chce Cię stracić.
- Ja też nie chce Cię stracić. Kocham Cię.
Głośno ziewnęłam.
- Dobranoc moja księżniczko.
- Dobranoc, kocie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, ja Ciebie też… - powiedział przytulając mnie.
Kolejny rozdział. Nie wiem o co w nim chodzi, bo nie czytałam, ale spoko. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Liczę na wasze opinie, bo ostatnio jest ich mniej.
Dodałam zakładkę "Pytania do bohaterów", jeśli jakieś macie, to walcie! ;D (bez skojarzeń, if you know what i mean).
Do następnego, K. xx
czwartek, 7 marca 2013
22. Mornings.
Obudziłam
się u boku mojego chłopaka. Jeszcze smacznie spał i uśmiechał się przez sen.
Wzięłam swojego iPhone’a, którego zegarek wskazywał 10:17, włączyłam aparat i
zrobiłam zdjęcie słodko śpiącemu Zayn’owi. Szybko wrzuciłam zdjęcie na twittera
i podpisałam : „Dzień dobry, kotku! Wstajemy! ;3 Kocham Cię! Xxxx”
Spojrzałam
na chłopaka, który nadal spał. Przybliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam
jego wargi. Chłopak przyssał się do mnie, objął w talii i przekręcił mnie tak,
że leżałam na plecach. Zayn zachłannie całował moje usta oraz uśmiechał się
przez pocałunek, w sumie ja też. To było takie słodkie z jego z strony. Kochany
słodziak, i za to go kocham.
-
Tak naprawdę – powiedział podczas pocałunku – to nie spałem – chwila przerwy,
aby mógł mnie pocałować. – Tylko patrzyłem jak śpisz – znowu przerwał, ale
tylko po to, aby za chwilę znowu pocałować. – Jak zaczęłaś się budzić szybko
zamknąłem oczy – znowu mnie pocałował, ale teraz bardziej uczuciowo.
Swoją
rękę wplótł w moje włosy, a drugą trzymał na mojej talii. Jedną dłoń położyłam
na jego torsie, a drugą na policzku
-
Mrr… Wiesz, co lubię – wyszeptał.
Uśmiechnęłam
się przez pocałunek i starałam przekręcić go na plecy. Zbytnio nie stawiał
oporu. Gdy już leżał pode mną całowałam zachłannie jego wargi. Po chwili
oderwałam się od niego i szybko wstałam. Malik leżał zdezorientowany na łóżku.
Zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
-
A to za to, że udawałeś, że śpisz – uśmiechnęłam się głupkowato. – I sprawdź
twittera, kotku – powiedziałam i podeszłam do szafy po ciuchy.
Wybrałam
jeansowe spodnie z przetarciami, białą bokserkę z pacyfiką, czarną żakieto-kurtkę, do tego granatowe trampki z Converse’a, biżuterię, chustkę zczaszkami, niebieskie ray-bany i podobnego koloru torebkę. Wzięłam ciuchy i
udałam się do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, żeby mi przypadkiem
ten głupek tu nie wlazł.
Odbyłam
poranną toaletę, zrobiłam delikatny makijaż, ubrałam się oraz uczesałam. Włosy
zostawiłam rozpuszczone, które ułożyły się w delikatne fale. Popsikałam się
swoimi ulubionymi perfumami od Christiny Aguilery i wyszłam z łazienki. Zayn
leżał z telefonem na łóżku i cwaniacko się uśmiechał.
-
Sprawdź twittera, babe.
Posłałam
mu pytające spojrzenie, a on wysłał mi buziaka w powietrzu. Podeszłam do szafki
nocnej i chwyciłam telefon, z zamiarem wejścia na TT. Szybko zalogowałam się,
po czym weszłam na swój profil – nic. Weszłam do Zayn’a i był wpis ze zdjęciem
: „Oj
kocie, kocie. :D hahahah… tak słodko spałaś. :) Kocham Cię xxxxxx”. Popatrzyłam na zdjęcia, a później na Malik’a,
który się słodko uśmiechał.
-
Ty małpiszonie! – powiedziałam.
-
Słucham kotku? – odparł ze słodyczą w głosie.
-
Próbował Cię już ktoś kiedyś zabić? – zapytałam równie słodko jak on.
-
Um… Nie, a co? – zapytał zdezorientowany.
-
Bo wiesz… Chcę to zrobić – pochyliłam się nad nim, gdy leżał.
Rzuciłam
się na niego i zakryłam jego głowę poduszką. Zaczęłam się śmiać i jedną ręką go
łaskotać. Nie przemyślałam tego, bo miał wolne ręce, którymi objął mnie w talii
i obrócił mnie tak, że leżałam pod nim. Poduszka w niewyjaśniony sposób
zniknęła. Malik złapał za moje nadgarstki i położył je na łóżku. Zbliżał swoją
twarz do mojej.
-
Chyba czegoś nie dokończyliśmy wcześniej – wyszeptał mi na ucho.
Musnął
jego płatek i pocałunkami obdarowywał szyję, schodząc niżej w stronę dekoltu.
-
Nie wydaje mi się – powiedziałam.
-
Mhm… A mi tak – zamruczał cicho.
-
Malik, mogę posądzić Cię o gwałt.
Zaśmiał
się bezczelnie. Wrócił do góry i chciał pocałować moje usta, ale odwróciłam
głowę. Zaśmiałam się. Malik uwolnił jeden nadgarstek z uścisku, aby chwycić mój
podbródek. Wpił się w moje usta z zachłannością, a ja wolną dłoń wplotłam w
jego włosy. Przyciągnęłam go mocniej do siebie. Uśmiechnął się i uwolnił drugą
rękę, którą włożyłam pod jego głowę, on zaś swoją dłoń ułożył na policzku, z
drugą stało się podobnie.
-
Dalej chcesz mnie pozwać? – zapytał przerywając pocałunek.
Nie
odpowiedziałam, tylko wpiłam się w jego usta. Zachichotał. Po około 5 minutach
oderwaliśmy się od siebie i szczerze uśmiechnęliśmy się.
-
Takie poranki to ja rozumiem. Mogę codziennie z tobą spać.
-
Nie podlizuj się już tak Maliczku, a teraz chodź do Ciebie, to przebierzesz się
i pójdziemy na śniadanie, i do Liam’a.
-
Okej kochanie.
Chłopak
powoli wstał i podał mi rękę, aby pomóc. Uśmiechnęłam się ciepło. Chwyciłam
telefon z szafki, włożyłam do kieszeni i odwróciłam się do Zayn’a. Przytuliłam
go mocno, odwzajemnił. Pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się z niego, niczym
małe dziecko w mamę albo w tatę, jak kto woli.
-
Chodźmy – powiedział cicho.
Kiwnęłam
głową na „tak”. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy z pokoju, zamykając go
kluczem, który włożyłam do kieszeni swoich spodni. Zayn otworzył swój pokój.
Usiadłam na łóżku, a Malik podszedł do szafy.
-
Nie wiem w co mam się ubrać! – powiedział zdenerwowany.
Podeszłam
do szafy i kazałam mu się odsunąć. Miał sporo ciuchów, a nie miał w co się ubrać.
Wybrałam ciemne jeansowe spodnie, białą koszulkę z głową kościotrupa, do tego
czarną, skórzaną kurtkę i czarne buty. Podałam mu rzeczy i kazałam iść się
ubrać.
-
Jak z dzieckiem – mruknęłam sama do siebie, rzucając się na łóżko.
-
Słyszałem! – krzyknął Malik już z łazienki.
Zaśmiałam
się.
Leżałam,
zastanawiając się jak tam Ci debile po wczorajszej imprezie. Dostałam sms-a od
Oli. Zdziwiłam się. Pisała, że bardzo mnie przeprasza za to, że była taką
idiotką. Marcin jest totalnym dupkiem. Zdradził ją tak samo, jak i mnie. Wie,
że mogę jej tego nie wybaczyć, ale bardzo mnie przeprasza. Ma nadzieję, że jej
wybaczę. Zaskoczyła mnie tą wiadomością, nie spodziewałam się, że w ogóle do
mnie napisze, czy coś. Nagle moje rozmyślanie przerwał Zayn.
-
Julka! Julka! No chodź tu! – wydzierał się.
-
Co znowu?! – wymamrotałam.
Powoli
zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi i
zobaczyłam Zayn’a układającego włosy.
-
Co jest?
-
Magiczne słowo?
-
Kotku…
-
Chodziło mi o „Proszę”, ale tak też może być. Jak z dzieckiem… Ubrać, uczesać,
może jeszcze umyć i nakarmić, co? – burknęłam.
-
O taaak! Umyjesz mi plecki. No kotku, proszę – pocałował mnie w nos.
-
Dobra, już dobra! Dawaj ten żel i grzebień!
Wzięłam
do ręki grzebień. Uczesałam jego włosy bardzo dokładnie. Następnie nałożyłam
trochę żelu na rękę, a po chwili na jego głowę. Delikatnie podnosiłam włosy,
żeby nie wyglądały brzydko, ale tak samo jak Malikowi nie udało mi się ich
ułożyć.
-
Zayn, umyj włosy do cholery!
Pokiwał
głową na tak i podszedł do wanny. Po około 5 minutach suszył włosy ręcznikiem.
-
Masz lakier do włosów i okrągłą szczotkę? – zapytałam.
-
Nie, a po co Ci?
-
Potrzebne. A suszarkę?
-
Też nie.
-
Nie ruszaj włosów i nie susz ich. Po prostu nie dotykaj!
-
Okej.
-
Czekaj na mnie, zaraz będę.
Szybko
wybiegłam z pokoju i udałam się do swojego lokum. Zgarnęłam wszystkie potrzebne
rzeczy i wyszłam równie szybko jak weszłam. Wbiegłam do jego pokoju i od razu
poszłam do łazienki.
-
Przynieś krzesło i na nim usiądź! – rozkazałam.
Przytaknął
i pobiegł do sypialni. Wrócił po niecałej minucie. Usiadł bez słowa, a ja
wzięłam szczotkę i podłączyłam suszarkę do prądu. Wysuszyłam włosy z tyłu
głowy, a potem zajęłam się układaniem. W międzyczasie spsiukałam je lakierem,
ale żeby zbytnio nie było widać. Końcowy efekt był według mnie bardzo fajny.
-
Ja z małym dzieckiem, serio – zaśmiałam się.
-
Oj tam, cicho. Ale za to mam zajebiście włosy ułożone i prześwietnie ubrany
jestem. Dziękuje Skarbie.
-
Dobra, dobra… - mruknęłam.
-
Słucham?
-
A nie, nic.
-
Okej, idziemy?
-
Tak.
Chłopak
popsikał się jeszcze perfumami, wziął suszarkę, lakier i szczotkę. Wyszliśmy z
łazienki i udaliśmy się na korytarz. Poszliśmy do mojego pokoju, a później do
łazienki. Odłożyliśmy rzeczy i korzystając z okazji przeczesałam swoje włosy.
-
I tak pięknie wyglądasz – powiedział opierając się od tyłu o moje ramię.
-
Nieprawda.
W
odpowiedzi dostałam buziaka w policzek.
-
Coś mi się nie wydaje – wyszeptał mi na ucho.
Popatrzyłam
w lustro i zobaczyłam jak ładnie razem wyglądamy. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-
Jak ładnie razem wyglądamy – przerwałam ciszę.
-
Nawet bardzo ładnie – powiedział, i znowu pocałował mnie w policzek.
-
Mrr… Kocham Cię.
Odwróciłam
się do niego przodem i delikatnie musnęłam jego usta. Objęłam go rękami i
oderwałam się od jego ust, po czym wtuliłam się w jego tors. Zayn oparł swoją
głowę o moją i pocałował mnie w czoło. Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.
Wylądowała na koszulce Zayn’a.
-
Kochanie, ty płaczesz? – zapytał zmartwiony.
-
Tak, ale to ze szczęścia, bo mam Ciebie i bardzo Cię kocham.
-
Ja Ciebie też. Nawet bardziej niż ty. Dziękuje.
Postaliśmy
tak jeszcze z 10 minut wymieniając się spojrzeniami pełnymi uczucia i
przelotnymi buziakami, i poszliśmy na dół. Po drodze spotkaliśmy Paul’a, który
wracał ze śniadania i powiedział nam, że chłopcy mają dziś dzień wolny, a jutro
od rana same wywiady itp. Pożegnaliśmy się z Higgins’em i poszliśmy do windy.
Zjechaliśmy na dół, rozmawiając o planach na dziś. Planowane zwiedzanie NY.
Mieliśmy iść do Empire State Building oraz zobaczyć Statuę Wolności.
Weszliśmy
do hotelowej restauracji, a wielki zegar wskazywał 11:34. Usiedliśmy przy
wolnym stoliku, a po chwili zamawialiśmy gofry i do tego kawę. Zajadaliśmy się
pysznymi goframi z dżemem i bitą śmietaną, gdy usłyszeliśmy nagle Niall’a.
-
Było wcześniej przyjść, farbowany – powiedziałam.
-
A nie po nocach balować i później długo spać. To tylko twoja wina, Nialler –
dodał Zayn.
-
Nie spiliście się bardzo?
-
Ja i Lou nie, ale Harry tak. Poznał jakąś dziewczynę i chciał ją do łóżka
zaciągnąć, ale mu nie pozwoliliśmy i wróciliśmy do hotelu koło 3.
-
Cały Hazz – skomentowałam.
-
Ale Louis za to spokojny – Malik też wtrącił swój komentarz.
-
Tak. Mało wypił. Chyba tylko 2 piwa.
-
To spoko.
Niall
dosiadł się do nas i zamówił pełen talerz gofrów. Rozmawialiśmy a to o zespole,
a to o moich znajomych. Opowiedziałam Niall’owi o Mary, ale zbytnio nie
przypadła mu do gustu. Szkoda, a pasowali by do siebie. Chłopcy powiedzieli mi
o tym, że po przyjeździe do Londynu pierwsze jadą do rodzin, a później będę
nagrywać piosenki na nową płytę. W sierpniu mają wystąpić na zakończeniu
olimpiady. Byłam pod wrażeniem. Przecież to takie wydarzenie! Na cały świat!
Opowiadali mi także o swoich życiach, dzieciństwie, partnerkach i o karierze;
jak to wszystko się zaczęło i w ogóle. Szanują się jak bracia, a przecież byli
dla siebie zupełnie obcymi osobami.
Po
skończonym śniadaniu pojechaliśmy windą na nasze piętro. Pożegnaliśmy się z
Blondynem i udaliśmy się do pokoju Liam’a. Na szczęście już nie spał. No w
sumie było już po 12. Przywitaliśmy się i zaprosił nas na kanapę. Uśmiechnięci usiedliśmy i Zayn zaczął
rozmowę.
- Liam, nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczny za to, że nam pomogłeś. Gdyby nie ty to nie wiem co bym zrobił. Jesteś mistrzem.
-
Lubię uszczęśliwiać moich przyjaciół. Jesteście jedną z fajniejszych par jakie
znam i nie chcę, aby to się skończyło, bo naprawdę do siebie pasujecie.
-
Li, jesteś wielki – powiedziałam i go przytuliłam.
-
Oj tam… Jesteś dla mnie jak siostra i chcę, abyś była szczęśliwa. Zayn to
naprawdę dobry chłopak, więc nie zerwij z nim z byle jakiego powodu, dobrze
siostro? – uśmiechnął się.
-
Stoi, bracie! Ale niekoniecznie ja to zakończę.
-
Ej! Ej! Ej! Ej! – wtrącił się Malik. – Nie ma mowy o żadnym zerwaniu! Okej?
-
Tak, skarbie – powiedziałam po czym musnęłam jego policzek, a on objął mnie w
talii, podczas siedzenia na kanapie.
-
Jesteście przesłodcy – uśmiechnął się Payne. – Cudownie! Macie się więcej nie
kłócić! – zażądał.
Kolejny rozdział. Jakoś nie mam natchnienia, żeby je przepisywać z zeszytu. Postaram się nadrobić. W zeszycie zaczęłam już 30-ty i jestem z siebie dumna, bo wena mi szwankuje. :)
Pozdrawiam, Wasza K.
Subskrybuj:
Posty (Atom)